czwartek, 9 października 2014

Rozdział XXX

Od  niechcenia położyłam się z nim, a on się do mnie przytulił. Dobrze mi było w jego objęciach, ale z drugiej strony czułam się nieswojo, bo mój chłopak leżał w szpitalu nie przytomny, a ja tu z jego przyjacielem. Ale Niall mówił bardzo przekonywająco, mimo jego nie trzeźwego stanu. Podobno słowa pijanych to myśli trzeźwych.
Niall zasnął, więc próbowałam się spod niego wykaraskać, ale na marne- obudziłam go.
- Przepraszam Niall. Śpij dalej, ja tylko muszę iść... em... do łazienki.-pomyślałam, że jak mnie puści to po prostu pójdę do łazienki a zanim wrócę, on już zaśnie.- Chcę wziąć prysznic i w ogóle.
- No dobrze... to ja poczekam na ciebie.-obiecał Niall i usiadł sztywno na łóżku, otwierając szeroko oczy.
Ja wstałam z łóżka, a gdy już wychodziłam z pokoju jeszcze tylko się odwróciłam i posłałam blondynowi uśmiech.
Byłam w łazience bardzo długo: najpierw, zanim zaczęłam brać prysznic, dokładnie rozczesałam moje włosy i zmyłam dokładnie makijaż, później umyłam się dokładnie, gdy wyszłam spod prysznica wytarłam się dokładnie i zawinęłam włosy w turban, a następnie założyłam bieliznę. Gdy już chciałam założyć mój ciepły i miękki szlafrok, ustałam bokiem do dużego lustra łazienkowego i spojrzałam na mój brzuch. Był już dość duży i nie dało się go zakryć żadną luźną bluzką czy za dużą bluzą. Zaczęłam głaskać mój brzuch i poczułam jak mój syn kopie. To było dziwne uczucie. Można je porównać do burczenia w brzuchu, tylko o wiele bardziej. W końcu ubrałam szlafrok, umyłam zęby, nałożyłam krem na twarz a później wysuszyłam moje długie włosy. Kiedy już chciałam się ubrać, uświadomiłam sobie, że nie wzięłam pidżamy. Musiałam iść w szlafroku do pokoju, w którym czekał na mnie Niall. Co ja gadam "czekał"? On na pewno już zasnął. Przeszłam przez korytarz i cicho otworzyłam drzwi. Weszłam cicho do pokoju, bo zobaczyłam, że Niall leży na łóżku tyłem do mnie. Z nadzieją, że śpi, podeszłam do komody na palcach żeby wziąć pidżamę. Odsunęłam szufladę i gdy sięgałam po szorty i luźną koszulkę, w której zmieści się mój brzuch, poczułam, że ktoś obejmuje mnie za brzuch. W pierwszej chwili się wystraszyłam, ale później uświadomiłam sobie, że to pewnie, któraś z dziewczyn chciała mnie wystraszyć, ale nie dłonie były męskie. To był Niall.
- O Boże, przepraszam. Nie chciałam cię obudzić. Zapomniałam tylko wziąć pidżamy.-powiedziałam odwracając się do niego twarzą.
- Nie spałem. Czekałem na ciebie tak jak powiedziałem.-oznajmił Niall.
- Idź spać, ja jeszcze nie jestem zmęczona. Poczytam książkę czy coś.- powiedziałam chcąc iść do łazienki się przebrać, ale Niall nie dal mi szansy nawet się od niego odsunąć.
- Jak dla mnie nie musisz iść spać... ani się ubierać.- powiedział Niall i lekko odgiął mi szlafrok przy dekolcie i zaraz puścił, cały czas patrząc mi w oczy.
- Ja jednak wolę się ubrać.-powiedziałam podążyłam w kierunku drzwi. Niall złapał mnie za rękę i gwałtownie szarpnął.
- Ale kiedy już zacznę i tak zdejmę ci ubranie więc po co?
- Niall zostaw mnie.- próbowałam wyszarpać rękę z jego uścisku, ale na marne, bo on tylko zacisnąć rękę mocniej.
- Chciałem grać po dobroci, ale widzę że tak się z tobą nie da....- on podniósł mnie i zaniósł na łóżko, kładąc gwałtownie. Byłam tak zszokowana, że nie mogłam nawet zawołać pomocy.
Zaczął rozpinać swoją koszulę. Gdy ją zdjął ustał przed łóżkiem i zmierzył mnie wzrokiem. Wszedł na łóżko i już pochylał się nade mną by zacząć mnie całować, ale wtedy ja zebrałam w sobie wszystkie siły i krzyknęłam, ile sił w płucach. To wystraszyło Nialla, ale tylko na moment. Podbiegł do drzwi i zamknął je na klucz. Usłyszałam jak ktoś biegnie, dwie osoby.
- Mey, gdzie jesteś? Co się stało?- to Perrie. Słyszałam jak idzie w naszą stronę.
- Nic jej nie jest. Złapał ją tylko mocny skurcz. Spokojnie jest ze mną.- Niall mówiąc to patrzyła mi w oczy. Łzy spływały mi po policzkach.
- Jesteś pewien?- głos Zayna dochodził z bardzo bliska. Postanowiłam znów spróbować. Wzięłam głęboki oddech i krzyknęłam:
- Ratunku!
- Mey? Mey! Gdzie jesteś?-Zayn zaczął ruszać klamką, ale drzwi były zamknięte.
Niall zasłonił mi usta ręką, ale ja go kopnęłam w krocze a on się zwinął z bólu.
- Wyważ drzwi!-krzyknęłam.
Nagle w pokoju wpadł Zayn. Gdy zobaczył mnie leżącą na łóżku i Nialla skulonego z bólu, już wiedział do czego doszło. Podszedł do blondyna z zaciśniętymi pięściami i już chciał wymierzyć mu cios, ale Perrie złapała go za rękę i zatrzymała.



- Co ty odpierdalasz gościu?!-zaczął krzyczeć Zayn.
- Nic przecież. To ona mi zajebała w klejnoty!- Niall wyprostował się i spojrzał na Zayna z wyższością, której i tak mu brakowało.
- Ale to ty się do niej dobierałeś!
- Ona tego chciała!
- Tak, widać to po jej łzach- powiedziała sarkastycznie Perrie.
- Ale ja już się z nią kochałem! Ona tego chciała!
- Nie prawda!-krzyknęłam oburzona, drżącym głosem.
- To dziecko nawet nie jest Harrego tylko moje!
- Jak w ogóle możesz tak mówić?!- wkurzyła się Perrie.
- Mey. Sama powiedz, że robiłaś to ze mną za nim byłaś z Harrym.-zwrócił się do mnie Niall.
- Nie prawda!
- O proszę cię... Nie rób z siebie debilki i się przyznaj.
- To ty robisz z siebie debila!- znów krzyknęła Perrie.
Zayn złapał Nialla za przed ramię i patrząc mu prosto w oczy powiedział, przez zaciśnięte zęby:
- Masz szczęście, że Harry jest nie przytomny w szpitalu, bo by ci tego nie odpuścił. Ja ci nic nie zrobię, ale obiecuję ci, że jeśli jeszcze raz dotkniesz Mey bez jej wyraźnej zgody to tego pożałujesz. Ja ani Perrie nic nie powiemy Harry'emu jak się wybudzi, od tego zależy dobra wola Mey....
- On się nie wybudzi....- odrzekł spokojnie Niall.
- To nie prawda!- krzyknęłam bezradnie.
- Prawda. Tak do niego strzelono, że to mało prawdopodobne, a jeśli się wybudzi to będzie na poziomie rozwoju małego dziecka...
- Ej.. a skąd wiesz, jak do niego strzelono, skoro cię tam nie było?- przerwała mu Perrie.
- Ee.... ;)
_______________________________________________________________________________
UWAGA!!! UWAGA!!!
PRZEPRASZAM, ŻE MNIE TAK DŁUGO NIE BYŁO, ALE NIE MIAŁAM CHWILOWO INTERNETU. POPRAWIE SIĘ I ZACZNĘ DODAWAĆ REGULARNIE POSTY- CO CZWARTEK O 20:00. 
DZIŚ JEST TROSZKĘ WCZEŚNIEJ, ALE DLATEGO, ŻE OBIECAŁAM BRATU, ŻE OBEJRZĘ Z NIM FILM. POZDRO DLA DAWIDKA-MOJEGO BRATA- KTÓRY SIEDZI OBOK I MNIE DENERWUJE :) 
ZOSTAWIAJCIE KOMKI POD POSTAMI I MÓWCIE DALEJ :* 
DO CZWARTKU :)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział XXIX

Do czasu prac w domu, mieszkam u Zayna i Perrie. Dziewczyna się bardzo ekscytuje tym, że będę miała dziecko: szuka w internecie różnych łóżeczek, wózków, chodzików, nosidełek itp., ogląda ubranka i czyta dużo o ciąży. To bardzo miłe z jej strony. Jednakże cały czas brakowało mi jednej osoby (oprócz Harrego)- mojej mamy. Co prawda byłyśmy pokłócone, ale wydał mi się, że bardzo tęskni i chce ze mną porozmawiać, ale nie ma mojego nowego numeru i nie wie gdzie mnie szukać. Może to odpowiedni moment żeby podać jej rękę na zgodę?
Mniejsza wróce do tego później. Zaczęłyśmy gadać z Perrie i spojrzałam na jej już spory brzuch. Ona nie ekscytowała się swoją ciążą tylko moją. To było dziwne...
- Ej Pezz.-zaczęłam.- kiedy rodzisz?
- Ymm... za 3.5 miesiąca. Ale jeszcze nie wiem jaka będzie płeć, bo zawsze było tak przekręcone że nie było widać.- odpowiedziała Perrie.- a ty za 5 miesięcy, tak?
- Nom.
- Jutro chcę iść na USG ostatnie. Pójdziesz ze mną?- zapytała Perrie.
- Jasne.
~~~~ Kolejny dzień~~~~
Byłam już z Perrie w poczekalni, czekałyśmy tylko aż wywołają nazwisko mojej przyjaciółki. Rozmawiałyśmy w poczekalni aż usłyszeliśmy:
- Proszę pani Perrie Edwards.
- Idź sama. Ja poczekam tutaj ok?-powiedziała uśmiechając się.
- Dobrze, tylko nie uciekać.-odpowiedziała Pezz i raźnym krokiem podążyła do gabinetu. Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać muzyki. Wysłuchałam może nie całe 3 piosenki i wyszła Perrie w promiennym uśmiechem. Wyjęłam słuchawki z uszu i zapytałam:
- I jak?
- Dziewczyna- odpowiedziała Perrie i podeszła do mnie. Ja wstałam i ją uściskałam.
Założyłyśmy kaptury chowając na plecy włosy i okulary. Wyszłyśmy ze szpitala mijając Paparazzi. Nie poznali nas bo nie zrobili furory. Teraz nasza historia jest na stronach głównych wszystkich gazet z newsami: "Harry Styles w szpitalu!", "Perrie Edwards z Little Mix w ciąży", "Zayn Malik będzie ojcem", "Kim jest tajemnicza ukochana Stylesa?" Na całe szczęście jeszcze nie wiedzieli, kim jest dziewczyna Harrego. Kilka razy udało im się zrobić mi zdjęcie, ale nigdy nie było widać twarzy. To dobrze, że nie jestem nikim znanym i paparazzi nawet nie wiedzieli czego szukać.
Wsiadłyśmy do auta i odjechałyśmy ze szpitalnego parkingu. Zdjęłyśmy kaptury i miałyśmy jeszcze jechać do supermarketu po spożywkę. Tu już nie było widać paparazzi więc nie zakładałyśmy naszych "kostiumów". Zrobiłyśmy duże zakupy i zapakowałyśmy do samochodu. Jadąc do domu mijałyśmy ulicę gdzie mieszka moja rodzina. Wtedy coś mnie ruszyło.
- Perrie możesz zatrzymać się pod tym blokiem? Chcę iść do mojej mamy i z nią porozmawiać.- powiedziałam.
- No dobrze. Jak już będziesz chciała wrócić to wyślę po ciebie któregoś z chłopaków.- odpowiedziała Perrie zajeżdżając na parking.
- Ok dzięki. Pa.-powiedziałam, zdjęłam bluzę z kapturem i wyszłam.
Wyglądałam tak:

Brzuch już był widoczny, a mojej mamie na pewno by to nie umknęło. A co ja jej powiem? "Hej mamo, jestem w ciąży. Ojcem mojego dziecka jest Harry Styles, no wiesz ten z 1D" Taa, już to widzę jak mi uwierzy. Wyszłam z widny i podeszłam pod drzwi. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam dzwonek. Słyszałam jak David krzyczy: "Otworze mamo!" Więc i on i mama są w domu. Kiedy mój brat otworzył przede mną drzwi, nie mogłam uwierzyć jak się zmienił. Nie wyglądał już jak dziecko. Był już prawie wyższy ode mnie, wyprzystojniał.
- Mey?- zapytał zdziwiony.
- Cześć.-nie wiedziałam co więcej powiedzieć. Mój brat wiedział, że kręcę się teraz w innym towarzystwie, ale nie wiedział, że jestem w ciąży, ani kim są moi nowi najbliżsi. Wtedy gdy Niall po mnie przyjechał myślał, że to tylko któryś z moich szkolnych kolegów jest do niego podobny, a z resztą nawet nie widział jego oczu bo miał ciemne okulary. Najwyraźniej stęsknił się za mną i mnie przytulił. Chyba myślał, że tylko przytyłam, ale kiedy się ode mnie odsunął, spojrzał na mój brzuch potem w moje oczy, zapytał:
- Serio?
- Tak. Jest mama?-zapytałam.
- Tak jest w salonie.- powiedział David, a później krzyknął:- Mamo! Mamy gościa! Chodź zobacz!
Weszłam do, już nie mojego, mieszkania i zobaczyłam jak mama wychodzi z salonu. Wyraźnie było widać, że się mnie nie spodziewała, ale ucieszyła się na mój widok. Chyba nie zwróciła uwagi na mój brzuch. Widziałam, że ma łzy w oczach.
- Miley.-podeszła do mnie i mnie przytuliła. Dopiero wtedy zorientowała się, że mam całkiem sporą "piłkę" przed sobą.- Kochanie, jesteś w ciąży?
- Tak.-odpowiedziałam tak spokojnie jak się tylko dało.  
- Chodź do salonu, musisz mi opowiedzieć co się działo przez ten cały czas.
Poszłam do salonu. Pod moją nie obecność mama i Lucas zrobili remont i mieszkanie wyglądało zupełnie inaczej. Usiadłam na szarym skajowym fotelu i poprosiłam mojego brata, żeby nalał mi soku. 
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniliśmy.- powiedziała mama.
- Ja za wami też. Wiedzę że całkiem dobrze się wam żyje. Ten remont i wgl.- odpowiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu.
- Tak, ale twój pokój pozostał nie ruszony. Wygląda tak samo jak dnia kiedy wyjechałaś. Gdzie się podziewałaś cały ten czas?
- Z moimi przyjaciółmi i ojcem dziecka.
- A kim jest ojciec?
- Nie uwierzysz mi tak samo jak tamtego dnia.- powiedziałam uciekając od jej spojrzenia.
- Powiedz mi.
- Harry Styles. 
- Nie żartuj sobie z tak poważnych rzeczy kochanie.
- Wiedziałam, że mi nie uwierzysz.- wstałam z fotela i chciałam już wyjść, ale wtedy moja mama mnie zatrzymała.
- Nie, nie. Zostań.- powiedziała mama, więc usiadałam.- Zrozum mnie. Oni są sławni i raczej mało prawdopodobne. 
- Chcesz dowodu?- miałam akurat w torebce jeden egzemplarz "London News". Wyjęłam i pokazałam mamie artykuł o tajemniczej ukochanej Stylesa. Miałam wtedy na sobie bluzę, którą kupiła mi moja mama.
-  Przecież nie tylko ty masz taką bluzę.-nadal mi nie wierzyła. 
- Mamo, chcesz to zaraz zadzwonie do Perrie i ktoś po mnie przyjedzie.
- No dobrze.
Zadzwoniłam do Perrie i powiedziałam, żeby któryś z chłopców po mnie przyjechał. Pogadał z nią jeszcze chwilę i się rozłączyłam. Wtedy do pokoju wszedł mój brat i zaczęłam z nim rozmawiać. Powiedziałam mu, że nie może nikomu powiedzieć, że to ja jestem dziewczyną Harrego, bo wtedy i oni nie będą mieć spokoju. Opowiadałam mu różne historie, omijając te złe. Powiedziałam mu jak poszłam z Jade, Leigh-Anne, Jesy i Perrie na próbę tańca i poznałam innych tancerzy. Jak Harry powiedział wszystkim, że będzie tatą. On jakoś też mi do końca nie wierzył i myślał, że to tylko wytwór mojej bujnej wyobraźni, ale lubił słuchać moich wymyślonych historyjek. Zadzwonił mój telefon. To Lou, najwyraźniej to on po mnie przyjechał. Poprosiłam go żeby przyszedł jeszcze na chwile do mieszkania i podałam mu jego numer. Moja mama myślała, że to tylko głupi żart, tak samo jak ta ciąża. Zadzwonił dzwonek. Poszłam do drzwi i powiedziałam żeby ani mama ani David nie wychodzili z salonu, bo chce im przedstawić mojego przyjaciela. Wpuściłam Louisa do mieszkania i zaprowadziłam do salonu. 
- Hey.-powiedział z uśmiechem Louis.
Mój brat oniemiał i myślał, że tylko coś mu się śni, ale nie- to się działo naprawdę. Wtedy moja mama uwierzyła.
- Matko jedyna! Moja córka jest w ciąży z gwiazdorem, który teraz leży w szpitalu, a przyjaźni się z jej idolami.-powiedziała mama. Z wrażenia aż zbladła.- Przepraszam, że ci nie wierzyłam.
Mama wstała i mnie przytuliła. Wybaczyłyśmy sobie wszystko i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Lou powiedział, że mamy dużo czasu więc poszedł grać z moim bratem na konsoli w Fife. 
Ja i mama nadal rozmawiałyśmy. Powiedziałam jej, że Perrie też jest w ciąży i ona urodzi za 3,5 miesiąca a ja za pięć, ona dziewczynkę a ja chłopca. Zaczęła się zachwycać, że będzie babcią i zaczęła wymyślać imiona dla jej jeszcze nie narodzonego wnuka. Część była wyciągnięta z kosmosu a nieliczne były takie same jak proponowane przez chłopców. Powiedziałam mamie, że jak wyremontują dom Harrego i mój, to że zabiorę rzeczy z mojego pokoju i będzie mogła z nim robić co chce. I oczywiście, że ją do siebie zapraszam. Poprosiłam, również o dyskrecję, żeby nie mówiła nikomu kim jestem i co się dzieje z moimi przyjaciółmi. Ona oczywiście mi to obiecała. Zawołałam Louisa i powiedziałam, że już powinniśmy jechać. On tylko trochę pojęczał i powiedział, że lubi mojego brata i musi kiedyś go zabrać na cały dzień do niego. Davidowi do oczywiście odpowiadało. 
Pożegnałam się z rodziną i pojechałam z Louisem do domu Zayna i Perrie. Powiedział, że Perrie poszła z dziewczynami do jakiejś kawiarni na lody i najpierw pojedziemy po nie. 
Zajechałyśmy pod naszą ulubioną niewielką kawiarenkę i zastaliśmy Sophie, El i Pezz przy stoliku jedzące lody. Pomachałam do nich i zawołałam. Lou czekał na nas w aucie. Wsiadłyśmy do niego ii pojechałyśmy do domu Perrie i Zayna. Zobaczyłam, że jacyś ludzie kręcą się po ogrodzie. Zapytałam Louisa co się dzieje ale on się tylko uśmiechnął, a Sophie i El zaczęły się śmiać, czyli one też wiedziały co się święci. Przeszliśmy przez dom. Lou, Sophie i El wbiegli przed nami. Ja i Perrie podeszłyśmy powolnym krokiem do szklanych drzwi. były zasłonięte prześcieradłem, żeby nie było widać z domu, co dzieje się w ogrodzie. Wyszłyśmy do ogrodu a tam byli Liam, Louis, Niall, Sophie, El, Leigh-Anne, Jade z chłopakiem i Jesy z chłopakiem. Wszyscy krzyknęli "NIESPODZIANKA!!!" Ja i Perrie nie wiedziałyśmy o co chodzi. A jak zobaczyłyśmy niebieskie i różowe dekoracje, zorientowałyśmy się, że to impreza z okazji naszych ciąż. 
- Zayn i Nill to zorganizowali-powiedziała El.
Zayn dla Perrie a Niall dla mnie? To było dziwne. 
Perrie podbiegła do Zayna i zaczęła się z nim całować 

Ja podeszłam do Niall i powiedziałam:
- Zrobiłeś to dla mnie?- zapytałam.
- Tak i dla Perrie, ale bardziej dla ciebie. Ogólnie to był mój pomysł, a niebieska część to moje dzieło. Podoba się?-powiedział Niall. 
- Bardzo. Dziękuje.-powiedziałam uśmiechając się. 
Przytuliłam Nialla, on był chyba tym trochę zaskoczony, ale zaraz mnie objął. 
Lou włączył muzykę i w naszym nie dużym gronie zaczęliśmy się bawić. Dziewczyny zaczęły obsypywać Perrie i mnie imionami dla  dzieci, a chłopcy przynieśli piwo. Oczywiście w tym nie widzieli umiaru (na szczęście to tylko piwo). Zaczęli pić, ale aż tak się nie upili. Niall podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Odwróciłam się do niego przodem. Widać było, że nie jest trzeźwy.
- Mey słuchaj. Chcę ci coś powiedzieć.-powiedział Niall nadal mnie przytulając.
- Słucham Niall.-powiedziałam próbując się odsunąć, ale on nie miał zamiaru puścić.
- Pewnie mi nie uwierzysz, ale ja cię kocham. Naprawdę i to tak bardzo, bardzo mocno. Chciałbym być z tobą, ale Harry wszedł nam w paradę. Ja wychowam z tobą to dziecko tylko daj mi szanse. 
Udało mi się wyplątać z jego uścisku. Po chwili powiedziałam:
- Niall ja ci wierzę, ale nie zostawię Harrego. Kocham go. Chodź zaprowadzę cie do mojego pokoju i położysz się spać. 
Złapałam go za przed ramie i zaprowadziłam do pokoju. Weszłam z nim do pokoju i pomogłam położyć się na łóżku. Niall złapał mnie za rękę i nie chciał puścić.
- Połóż się ze mną.-powiedział Niall z zamkniętymi oczami. 
- Po co?-zapytałam.
- Bo dopóki nie ma Harrego chcę spędzić z tb jak najwięcej czasu, bo później on mi ciebie zabierze.-powiedział Niall. Brzmiało to bardzo poważnie. 
Od niechcenia położyłam się z nim a on się do mnie przytulił. Dobrze mi było w jego objęciach, ale z drugiej strony czułam się nieswojo bo mój chłopak leżał w szpitalu nie przytomny a ja tu z jego przyjacielem. Ale Niall mówił bardzo przekonywująco, mimo jego nie trzeźwego stanu. Podobno słowa pijanych to myśli trzeźwych... 

piątek, 8 sierpnia 2014

UWAGA!!!!!

Jeśli czytaliście rozdział XXVIII wiecie, że mej będzie miała syna. Z tym ciągnie się jedno pytanie: jak będzie miał na imię? Z tym daje wam wybór.
KOMENTUJCIE POD TYM POSTEM JAKIE IMIE NADAĆ MAŁEMU.
Zasady są proste z pośród podanych niżej imion wybieracie jedno, ewentualnie dwa, i PISZECIE JE W KOMENTARZACH PONIŻEJ (ewentualnie możecie wysyłać wiadomości prywatne, na maila lub na fb, ale wolałabym w kom). Czas daje do porodu Mey. Im więcej komów tym lepiej!
 START!!!!!!!!!!
Diego
Martin
Kevin 
Zack
Dylan
Troy 
Drew
Jackob
Dustin
Michael
Nathan
Taylor
Skay
+ macie dodatkowy wybór: wybiera Harry (jeśli się wybudzi).

Rozdział XXVIII

Położyłam się posłusznie i zagięłam bluzkę do góry, ukazując już całkiem duży brzuch. Kobieta wylała mi na niego zimny, lepki płyn i rozmazała. Następnie przyłożyła część aparatu i uśmiechnęła się wodząc mi nim po brzuchu.
- No, no. Widać wyraźnie. Gratuluję, to będzie chłopiec. Widzisz?
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam moje dziecko, mojego syna coś we mnie drgnęło i dopiero wtedy dotarło do mnie, że nosze w sobie dziecko. Za niespełna 5 miesięcy będzie ze mną na świecie, ze mną i Harrym. Już nie mogłam się doczekać tego jak powiem mu o tym, że będziemy mieć syna. I wtedy właśnie przypomniało mi się, że ktoś czyha na moje maleństwo.  Zaczęłam płakać. Pani ginekolog od razu zauważyła, że to nie są łzy szczęścia.
- Co ci jest dziecinko?- zapytała z troską.
- Nic nic.- powiedziałam ocierając łzy.
- Maleństwo bardzo mocno odczuwa twoje emocje. Musisz na siebie bardzo uważać.- powiedziała lekarka.
I rzeczywiście. Kiedy zaczęłam płakać mały zaczął się bardzo mocno poruszać. Uspokoił się dopiero gdy przestałam płakać a mój puls unormował się. Kobieta podała mi ręcznik papierowy, żebym wytarła sobie brzuch i podeszła o biurka żeby zapisać mi kiedy mam następną wizytę. Wytarłam moją skórę, ale mimo to i tak czułam, że się lepi do koszulki. Pani ginekolog podała Louisowi kartkę, podziękowaliśmy i wyszliśmy.
- Brawo. Będziesz mieć synka.- Louis objął mnie ramieniem i prowadził w stronę sali Harrego.
Do sali doszliśmy dość szybko. Weszłam do neutralnym wyrazem twarzy, aby nie martwić chłopców. Louis wszedł dumnym krokiem, tak jakby to on był ojcem. To było zabawne po pewnym względem. Gdy Zayn i Liam rozpromienili się na nasz widok, po chwili Malik dodał:
- Co będzie?
- Chłopak!- powiedział Lou z uśmiechem.
- Gratulacje!!- krzyknął Zayn i Liam.
Podbiegli do mnie i wszyscy mnie przytulili uważając na brzuch. Usiedliśmy na powrót na poprzednich miejscach. Spojrzałam na Harrego i złapałam go za rękę. Rozejrzałam się po sali i zobaczyłam, że nie ma Niall, jednak zanim zapytałam, gdzie on jest, przypomniało mi się ze wyszedł w jakiejś sprawie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Zayna:
- Mey? Słuchasz nas wogóle?
- Nie, przepraszam. Zamyśliłam się. O czym rozmawialiście?- zapytała z grzecznością.
- Podrzucaliśmy ci propozycje imion dla małego.- powiedział Liam.
- Wiecie że jeszcze jest pięć miesięcy?- zapytałam unosząc jedną brew.
Widziałam po ich minach, jak bardzo się zaangażowali,  nie chciałam ich wyrywać z tej wizji twórczej więc po chwili dodałam:
- No dobra, słucham.
- Diego
- Martin
- Kevin
- Zack
- Dylan
- Troy
- Drew (Dru)
- Jackob
- Dustin (Dastin)
- Michael (Majkel)
Chłopcy tylko wymieniali mi imiona aż im przerwałam:
- Ok ok. Przypomnijcie mi je kiedy urodzę.
Chłopaki wybuchli śmiechem. Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas o różnych rzeczach związanych z moim synem, gdy nagle ktoś wszedł na salę. Niall:
- Przepraszam. Coś przegapiłem?
Byłam zszokowana, że się pojawił. Był uśmiechnięty i wyraźnie zadowolony.
- Wybieramy imię dla syna Mey i Harrego.- powiedział Lou.
- A więc syn?- powiedział Niall. Był w lekkim szoku.- Miałem nadzieję na córeczkę, ale to nie ważne. Najważniejsze żeby był zdrowy, silny i gotowy na wszystko.
Gotowy na wszystko ? Dziwnie to zabrzmiało, ale nie skomentowałam tego na głos.
- Mogę też coś dorzucić od siebie?-zapytał nieśmiało blondynek podchodząc do krzesła obok mnie.
- Jasne.- odpowiedziałam.
- Ymm... to może Nathan (Nejtan, nie Natan), albo Taylor (Tajler), może albo Skay.-powiedział Nill z entuzjazmem.
- No to mamy już dość długą listę i jest w czym wybierać. Ciekawe, które najbardziej podobało się Harremu.-powiedziałam spoglądając na twarz ukochanego.
~~~~Kilka dni później~~~~
Harry nadal był nieprzytomny. Chłopcy nie pozwalali mi siedzieć cały czas w szpitalu, ale odwiedzałam go codziennie. Do naszego domu właśnie przyjechała ekipa remontowa, będą malować, kłaść podłogi i w ogóle, a dziewczyny namówiły mnie na projektanta wnętrz i później on nam umebluje mieszkanie. Narazie wszystko układało się jak trzeba, ale ja nadal żyłam w świadomości, że ktoś chce mieć mojego syna.
Do czasu prac w domu mieszkam u Zayna i Perrie. Dziewczyna bardzo się ekscytuje tym, że będę miała dziecko: szuka w internecie różnych łóżeczek, wózków, chodzików, nosidełek itp., ogląda ubranka i czyta dużo o ciąży. To bardzo miłe z jej strony. Jednakże cały czas brakowało mi jedej osoby (oprócz Harrego)- mojej mamy. Co prawda byłyśmy pokłócone, ale mój brat wydał mi się, że bardzo tęskni i chce ze mną porozmawiać, ale nie ma mojego nowego numeru i nie wie gdzie mnie szukać. Może to odpowiedni moment  żeby podać jej rękę na zgodę?

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdził XXVII

- Policja złapała ich i już wiem, czemu porwali Harrego.- powiedział Niall.
- O co?- zapytał Liam.
- Bo on kupował narkotyki...
Wszyscy zamarli. Staliśmy w murowanie jeszcze przez chwilę a później Liam się odezwał:
- Przecież Hazz nigdy nie brał narkotyków.
- No i właśnie w tym cały problem. W jego organizmie nie znaleziono ani grama żadnego narkotyku.- powiedział Niall lustrując nasze twarze.
Spojrzałam na Harrego. Biedny, nie był świadom co teraz dzieje się w moim sercu i głowie. Dziecko chyba to odczuło bo zaczęło się poruszać lekko. Poczułam pierwsze kopnięcie.Mimowolnie złapałam się w brzuch w miejsce gdzie poczułam uderzenie i się uśmiechnęłam. Łzy nadal spływały mi po policzku. Cicho westchnęłam ale najwyraźniej Zayn to usłyszał:
- Co jest? Źle się czujesz?
- Nie, jest w porządku... kopnęło....- powiedziałam cicho i podniosłam wzrok na niego.
Niall podszedł do mnie i usiadł obok. Spojrzał na mnie pytającą a ja skinęłam głową. Od lekko dotknął mojego brzuch. Znów kopnęło dokładnie w tym samym miejscu gdzie on trzymał rękę. Na początku się wystraszył i zabrał rękę, po chwili powiedział:
- Chyba mnie nie lubi.
Wtedy ono się uspokoiło i już nie ruszało.
- Mam wrażenie że wręcz przeciwnie.- spojrzałam się na Nialla, złapałam go za rękę i delikatnie przyłożyła do brzuch:- Czujesz? Uspokoiło się. Lubi cię a nawet bardzo.
Niall się rozpromienił.
- Szkoda, że Harry tego nie zobaczył.- dodałam po chwili.
Niall wyraźnie spochmurniał a w jego oczach malowała się złość. Zerwał się na równe nogi i wyszedł szybkim krokiem z sali. Strasznie się zdziwiłam, ale po chwili się otrząsnęłam, bo dotarło do mnie, że Lou coś do mnie mówi.
- Słucham? Przepraszam, ale nie słyszałam co mówisz- powiedziałam.
- Kilka dni temu wspominałaś, że nie długo masz USG i poznasz płeć dziecka. Kiedy to dokładnie?- zapytał Louis.
- Ymm... jakoś w tym miesiącu. 15 czy jakoś tak..- powiedziałam i podrapałam się po głowie. Zayn słysząc to złapał się za głowe i pokiwał nią jakby mówił, że jestem głupia.
- Dziś jest 15, Mey...- powiedział Lou.- W tym szpitalu robisz badania?
- Tak a co?
- Pójdę do recepcji i zapytam, kiedy byłaś umówiona. W twojej karcie napewno to jest napisane. Jeśli dziś to pójdę z tobą ja lub Zayn.
-Ehh.. ok.
Lou wyszedł z sali. Liam również wybył pod pretekstem znalezienia Nialla, mówił że musi z nim pogadać. Zostałam sama z Zaynem i nie przytomnym Harrym. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Nagle zadzwonił mój telefon. Bez wahania odebrałam:
- Tak słucham?
- Myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?- odezwał się bardzo niski, niemal nie naturalny głos z drugiej strony linii.- Mam cię na oku.
Zayn wpatrywał się we mnie, bo moja mina mówiła sama za siebie. Zayn zapytał bez dźwięcznie: "kto dzwoni", ale po chwili odezwał się głos z telefonu:
- Malik ci tu nie pomoże. Nie patrz się już tak na niego.
Wtedy cała zesztywniałam. Mój rozmówca musiał mnie widzieć. Cała w strachu odwróciłam się do okna- nikogo tam nie widziałam, więc nie było opcji żeby ktoś nas widział. Wtedy w rogu sali zobaczyłam kamerę zdalnie sterowaną skierowaną prosto na mnie.
- A teraz posłuchaj mnie uważnie Miley. Nikomu nie mów z kim rozmawiałaś, bo to może ci tylko zaszkodzić.
- Czego ode mnie chcesz?
- Nie czego tylko kogo...
Odruchowo złapałam się za brzuch.
- Tak właśnie....- powiedział głos w słuchawce.
- Nigdy ci go nie dam.- niewiem czemu nazwałam moje dziecko "on" chodź jeszcze płeć nie była mi znana.
- Niedługo zmienisz zdanie...- rozłączył się
Wybuchłam histerycznym płaczem. Nie mogło do mnie dotrzeć, że najpierw ktoś próbował mi odebrać Harrego a teraz moje maleństwo. Oznaczało to tylko tyle, że nie schwytano wszystkich z tej szajki. Zayn poderwał się z miejsca i podszedł do mnie:
- Co jest Mey? Kto dzwonił?
Pamiętałam słowa mężczyzny: "Nikomu nie mów z kim rozmawiałaś, bo to może ci tylko zaszkodzić." Z tą myślą odpowiedziałam:
- Z nikim ważnym...
- To skąd ten napad płaczu?
- Wiesz mam swoje humory.
Dobrze że chociaż tym mogłam się bronić. Zayn chyba nie próbował drążyć tematu i tylko objął mnie ramieniem w geście pocieszenia. Do sali wszedł Lou:
- Przepraszam, że tak długo, ale w sekretariacie trąbili o tym,  że ktoś ogłuszył jednego z ochroniarzy szpitala, który siedział przy ekranach monitoringu. Pielęgniarka mówiła, że to dopiero za 3 dni, ale mogą cię przyjąć teraz bo nie ma kolejki.
- No dobrze...
Z pomocą Zayna wstałam z łóżka i podążyłam do drzwi. W progu minęliśmy Liama.
- Znalazłeś Nialla?- zapytałam z wielką dociekliwością.
- Tak. Powiedział, że ma coś do załatwienia i wyszedł ze szpitala.- odpowiedział Liam.
Wyszłam z sali razem z Louisem i poszliśmy pod salę gdzie mieli mi zrobić USG. Cały czas chodziły mi po głowie różne myśli, ale najgłośniej w mojej głowie krzyczał jeden głos: "Niall jest wszystkiemu winny". Próbowałam go ignorować, ale stawał się to coraz trudniejsze.
Weszliśmy do sali.
- Dzień dobry. Czy panna Miley z narzeczonym?- zapytała uśmiechnięta kobieta za białym biurkiem.
- Tak.-powiedział Louis.- To Miley, a ja jestem jej przyjacielem. Jej narzeczony i ojciec dziecka leży w ciężkim stanie. To nie problem prawda?
- Nie żaden problem. Powiedz dziecko, czy chcesz aby twój przyjaciel był przy ty czy zaczekał na zewnątrz?- tu kobieta zwróciła się do mnie.
- Chcę aby był przy mnie. -odpowiedziałam.
Zapraszającym gestem kobieta wskazała na kozetkę koło aparatury USG. Położyłam się posłusznie i zagięłam bluzkę do góry ukazują już całkiem duży brzuch. Kobieta wylała mi na niego zimny, lepki płyn i rozmazała. Następnie przyłożyła część aparatu i uśmiechnęła się wodząc mi nim po brzuchu.
- No, no widać wyraźnie. Gratuluje to będzie.... ;)
(Jeśli jesteście ciekawi dalszych losów Mey i Harrego oraz płci dziecka, chcę widzieć 10 kom pod tym postem. Mało was jest!!! ;c obs pls!!! Buziaki)

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział XXVI

-Pojechał na salę operacyjną nr 4.
- Dziękujemy.
Poszliśmy pod wskazaną salę i teraz pozostało nam tylko czekać. Siedzieliśmy pod salą długo. Ja cały czas płakałam, aż ze zmęczenia zasnęłam na podłodze. Obudził mnie Liam:
- Skończyli operować Harrego...
- I..? Wyjdzie z tego?- zapytałam momentalnie wstając z podłogi.
- Tak... tylko... ym..- Liamowi splynęła łza po policzku. Widząc to zaczęłam płakać, to nie wróżyło nic dobrego.

- Harry żyje, ale... ymmm... jest w stanie podobnym do śpiączki. Kiedy się wybudzi nie będzie potrzebował rehabilitacji, ale jest nie przytomny i nie wiadomo kiedy się wybudzi...-dokończył Liam.
Opadłam na podlogę i płakałam. Liam mnie podniósł i powiedział, że zaprowadzi mnie do Harrego. Lekarz nas wpuścił, bo wiedział, że jesteśmy jego najbliższymi. Podeszłam do łóżka, na ktorym on leżał. Wyglądał jakby spał, podobnie jak w domu. 


Ustałam przy łóżku i patrzyłam jak Harry "śpi" niczego nie świadom. Pocałowałam go w czoło i odgarnęłam jego włosy z twarzy, mówiąc:
- Wszystko będzie dobrze kochanie. Zobaczysz...
Usiadłam na łóżku i patrząc na niego, głaskałam się po brzuchu. Łzy mimowolnie spływały mi po twarzy. Siedzieliśmy z Liamem w ciszy gdy wszedł Zayn i Louis. Ich miny tłumaczyła wszystko:



Podeszli do łóżka i Lou powiedział:
- Już wszystko wiemy...
Najpierw on mnie przytulił a później Zayn.
- A co jeśli Harry nie wybudzi się przed twoim porodem?- zapytał Zayn.
- Nie wiem. Będę musiała dać sobie rade sama.- odpowiedziałam.
- Nie ma opcji. My i dziewczyny ci pomożemy. a w ogóle to w którym miesiącu jesteś?- zapytał Louis.
- Ymmm... 4..- odpowiedzialam.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o moim dziecku gdy wszedł Niall. Podszedł do krzesła stojącego na przeciwko mnie i patrzył na mnie. Na Harrego nawet nie spojrzał.

Łzy napłynęły mi do oczu. On podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Poczułam się lepiej. 
- Policja złapała ich i już wiem, czemu porwali Harrego.-powiedział Niall.
- O co?- zapytał Liam.
- Bo on... ;)
(Przepraszam, że rozdział taki króciutki, ale mam mało czasu. Czemu tak mało obs.? ;c Jeśli ci się podoba---> obs. Wasze komentarze mnie bardzo motywują, ale wiecie są wakacje i mało jestem w domu)

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział XXV

-Może jeszcze da się coś zrobić.- powiedział Niall.
- Nie już nic się nie da zrobić.-powiedział Liam.
- Jak nie? Mam plan... powiedział Niall.
- Niby jaki?- zapytał Liam.
- Damy im wydrukowane z internetu bilety lotnicze a na dzień ich "odlotu" damy cynk policji i ich zgarną. My zabierzemy Harrego i po sprawie.- powiedział Niall.
- A co z tym numerem?- zapytała Liam.
- Podamy im mój numer. Ja wyciszę telefo że gdyby w razie chciał sprawdzić czy numer jest prawdziwy to będzie sygnał- powiedział Niall.
~~ 19:59~~
Liam i ja byliśmy już w umówionym miejscu. Podjechał czarny wan i wysiadł z niego bardzo elegancko ubrany facet.
- Macie?- powiedział.
Liam zrobił krok w jego kierunku.
- Pokażcie, że macie Harrego.- powiedział Liam.
Jakiś inny facet wyciągnął ledwo żywego chłopaka. Gdy podniósł głowę i spojrzał na mnie tak jakby wrócił do życia.
- Oddamy wam chłopaka jak dacie bilety i numer.-powiedział jeden z nich.
Liam podszedł i dał im to. Facet który go trzymał popchnął Harrego a ten upadł na ziemie. Chcieliśmy go podnieść, ale ich szef nas zatrzymał:
- To na pewno jest numer do Tiago? On jest w Meksyku więc czemu numer zaczyna się tak jak nasze? Myśleliście że jestem głupi?!
Mężczyzna wyciągnął broń i wymierzył we mnie.
Nagle zawyły policyjne koguty. Oni się spłoszyli i strzelili w Harrego. Dostał w ramie. Wsiedli w popłochu do wana i odjechali zostawiając nas samych. Podbiegłam do Harrego, który leżał na ziemi. Podjechali policjanci i jeden zadzwonili po karetkę w tym czasie drugi robił co mogł by utrzymać chłopaka przy życiu.
Ja już nie płakałam.Serce mi waliło jak oszalałe ale nie płakałam.
- Skąd policja wiedziała, o tym? - zapytałam Liama.
- Niall dał im cynk.- odpowiedział.
Przyjechała karetka i zabrała Harrego do szpitala. My pojechaliśmy za nimi.
~~~~ W SZPITALU~~~~
- Przepraszam. W której sali leży Harry Styles?- zapytałam.
- Przepraszam, ale nie moge udzielać takich informacji ze względu na to iż pan Styles jest sławny.- powiedziała pielęgniarka.
- Jestem Liam Payne i jestem 1/5 zespołu One Direction. Mój przyjaciel niedawno tu przyjechał. Dziewczyna obok to jego narzeczona, która nosi jego dziecko. Zapytamy jeszcze raz: gdzie leży Harry Styles?
- Pojechał na sale operacyjną nr 4.
- Dziękujemy.
Poszliśmy przed wskazaną salę i teraz pozostało nam tylko czekać...